poniedziałek, 27 lipca 2015

Budynki zagubione w chmurach

Niedziela po całonocnym karaoke była najlepszą okazją żeby leniwie poszwędać się po mieście osnutym mgłą, smogiem i chmurami. Tak też uczyniłyśmy z Martyną. Spacer przed siebie, bez czekania na autobusy czy metro, bez pośpiechu okazał się tym czego potrzebowałyśmy.



Najwyższe budynki całkiem sprytnie kryły się w chmurach.  One też potrzebowały odrobiny niedzielnego relaksu.



Ciągle zachowując nasze opanowane tempo, z kawką i w lekkim deszczu dotarłyśmy do jednego z naszych celów-gmachu biblioteki nankińskiej. Całkiem przyjemny budynek, o przyjemnie błyszczącym wnętrzu, w którym panowie ochroniarze przyjemnie wskazali nam drogę do wyjścia. Już zamykali.


Zastanawiając się nad kolejnym celem naszego snucia się stałyśmy dłuższą chwilę pod biblioteką. Wtedy to przeżyłyśmy atak jakiejś starszej chińskiej pani. Nie wiem jak złe przeżycia miała z ludźmi z Europy ale wiem jedno-na pewno nie zasłużyłam na uderzenie w łopatkę! Stwierdziłyśmy wreszcie, że to nie żarty i zaczęłyśmy oddalać się porzucając nasze leniwe tempo. Jednakże ta babuszka nie dawała się zgubić, biegła za nami wykrzykując z pewnością same najgorsze złorzeczeństwa w naszym kierunku. Martyna podkusiła mnie żebym uwieczniła to na zdjęciu. I wtedy dopiero zaczęła się gonitwa.


Po takich emocjach i obejrzeniu (z zewnątrz-zamkniete) hali ludowej, postanowiłyśmy udać się na obiad. Miejsca wybrane na ślepo, często zupełnie niepozorne potrafią mile zaskoczyć. Tak mile, że zdjęcie zostało zrobione kiedy prawie cały obiad już zniknął. A był to obiad złożony z ryżu, ziemniaków przyrządzonych na ten ich chiński sposób, który pozostaje dla nas zagadką (są jednocześnie miękkie i chrupiące) i rzodkiewki w sosie sojowym. Porcja dla dwóch osób była tak duża, że spokojnie ktoś mógłby się do nas dołączyć.




Po obiado-kolacji jeszcze pokręciłyśmy się w okolicach murów miejskich, nad jeziorem Xuanwu, rozmawiając o problemach natury egzystencjalnej.  To jedyne ze zdjęć na którym widać cokolwiek poza świetlnymi plamami-zdecydowanie muszę wrócić tam za dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz